Grecja. Pierwsze skojarzenia krążą wokół rajskich wysp, bielonych domostw, dobrego jedzenia i upalnego słońca. Czyli prawie wszystkiego, czego nie było mi dane doświadczyć. Początki nie były jednak najgorsze. Choć słońce chowało się za chmurami z każdą minutą po wylądowaniu na ateńskim lotnisku, nic jeszcze nie zapowiadało wielkiego tajfunu, który miał uderzyć w całą Grecję akurat wtedy, kiedy mnie rzuciła w tym kierunku praca. Kolejka łącząca dalekie lotnisko z centrum Aten, pozwoliła przez chwilę rzucić okiem na krajobrazu kraju, którego los oraz złe wybory, rzuciły w ostatnich latach na kolana. Gdy już dotarłem do miasta i chwilę przespacerowałem się po jego ulicach, pewne medialne historie nabrały konkretnych barw i obrazów. Chwilę potem spadły pierwsze krople deszczu, który nie opuszczał mnie aż do dnia wylotu. Podobnie jak myśl, że każdy polski polityk powinien przynajmniej raz w roku polecieć do Aten, aby zapamiętać, jak nie powinna kiedyś wyglądać Warszawa i jakich wyborów dokonywać, aby do tego nie doprowadzić. Historię z Grekami mamy podobną. I nie mówię tutaj o czasach antycznych, bo w kunszcie pierwszej demokracji nikt z nimi konkurować nie może. Mam tu raczej na myśli historię kiedyś wielkiego narodu, którego historia rzuciła na kolana. Ich rzuciła wcześniej. Wraz z upadkiem Konstantynopola w 1453 roku tak Grecja jak i cały region, wpadły w osmańskie ręce. Pod jarzmem imperium Grecy żyli przez kilkaset lat, by niepodległość odzyskać dopiero w 1830 roku, niedługo po tym, gdy Rzeczypospolita ją utraciła. Polski na mapie Europy nie było przez 123 lata, Grecji przez 377 lat. W okresie swojej współczesnej niepodległości Grecja zdążyła być monarchią, republiką, kolaborować z Niemcami, potem ponownie być republiką aż wpadła w ręce wojskowej junty obalonej dopiero w 1974 roku. Oba kraje przeszły trudne ścieżki, jednak w pewnym momencie swojej najnowszej historii Grecy poczuli, że karma wraca do hellenistycznego narodu. Gdy Polacy przeżywali szok Balcerowicza i bolesne przejście z socjalizmu do kapitalizmu, jedna lekcja, którą odrobili to ta, że na swoje państwo nigdy nie można liczyć. Szczególnie na jego socjal. Nie zadbasz o siebie – przepadniesz. W Grecji, wraz z trwającym od przyłączenia do Unii wzrostem gospodarczy, wzrastało też poczucie wygody i komfortu socjalnego, który pewnego dnia doprowadził do tragedii. Dlaczego wspominamy o tym na stronie podróżniczej? Z prostej przyczyny – ciężki odbiór współczesnych Aten przez podróżnych przybywających do stolicy Grecji, jest pochodną tego, co wydarzyło się w kraju przez minione lata. Czyli? Spójrzmy na kilka absolutnie podstawowych faktów, które doprowadziły do tego, że kraj ruin stanął w ruinie. Wejście do strefy euro Trudno winić Polaków za to, że przy ogromnej miłości do Unii (80% poparcia dla członkostwa), niewielu kwapi się do przyjęcia wspólnej waluty. W tym politycy i niżej podpisany, powszechnie znany euroentuzjasta. Grecja wkroczyła do strefy euro w sposób zupełnie nieuprawniony najzwyczajniej w świecie sfałszowała dokumenty finansowe. Gdyby tego nie zrobiła, nie zostałaby przyjęta do eurozony. Gdyby nie zostało, może mogłaby efektywniej walczyć z kryzysem. Czynniki zewnętrzne Grecja wstępując do strefy euro znalazła się w prestiżowym klubie z Niemcami czy Francją i przez to przyciągała inwestorów. Ateny otrzymały nagle dostęp do zagranicznych pożyczek, które brały na potęgę. Problem w tym, że największy wpływ na sprawy walutowe miał Niemiecki Bank Centralny, który przy pierwszych problemach w 2010 roku, nie kwapił się do szybkich i konkretnych interwencji. Złe zarządzanie, źli politycy Grecki premier Jeorios Andreas Papandreu, który rządził w latach 2009–2011 powiedział, że Grecja to biedny kraj, do tego źle zarządzany. Mówiąc o swoich poprzednikach, zwrócił uwagę na pięciokrotne zwiększenie długu publicznego w ciągu pięciu lat. Po czym dodał, że wychodząc z dyktatury, nie przeprowadzano potrzebnych zmian. W skrócie – Grecja nie miała Balcerowicza. „Nie przeszliśmy takich głębokich reform jak Europa Wschodnia” – stwierdził. Grecy przez lata przywykli do rozpasanego, socjalnego państwa. Po latach tłustych trudno wraca się do lat suchych. Rozpasane przywileje Spójrzmy na przykłady. Dodatek do rozgrzania silnika samochodu: 69 euro miesięcznie. Dodatek na antenę na poziomie: 1120 euro miesięcznie. Dodatek za punktualny przyjazd na przystanek: 310 euro miesięcznie. Dodatek do mycia rąk: 420 euro miesięcznie Wyobrażacie to sobie w Polsce? Tym sposobem około 2010 roku rozpoczął się kryzys, który przemienił Grecję w pariasa Europy, Grekom w brutalny sposób odebrał komfort życia zaś z Aten uczynił miasto trudne w odbiorze dla rzesz turystów, które nieustannie przybywały do stolicy kraju. Miejscem-symbolem, które przez minione lata było świadkiem wielu ostrych protestów, jest plac Syntagma, do którego w pierwszej kolejności docierają podróżni, którzy przybywają z lotniska. Jednak żadna dzielnica Aten nie opowiada tragicznej historii ostatniej dekady bardziej dobitnie niż Omonia. I to właśnie od tego miejsca, nie od majestatycznego Akropolu, rozpocznę moją krótką podróż po Atenach. Omonia. Europa, której strach się bać Stacja metra Omonia to miejsce, wokół którego podróżni udający się do stolicy Grecji, znajdą wiele hoteli, hosteli i apartamentów. Amatorski rzut okiem na mapę jednego z portali rezerwacyjnych pozwala stwierdzić, iż jest to dobra lokalizacja dla tych, którzy planuję eksplorowanie miasta – zaledwie jedna stacja dzieli człowieka od słynnego placu Monastiraki, niewiele dalej znajduje się zaś najważniejsza stacja dla każdego turysty – Akropoli. Sucha mapa z setkami pinezek nie mówi jednak o tym, co zastaniemy, gdy postawimy stopę na tej trudnej ziemi. Dzielnica kiedyś pełna artystycznych sklepów i warsztatów, odeszła w otchłań wspomnień Ateńczyków. Niewiele otwartych lokali to głównie chińskie, pakistańskie i wszelakie inne, orientalne sklepy z niskiej jakości badziewiem. Wszystkie pozostałe lokale, skrzętnie ukryte za wiecznie zamkniętymi kratami lub roletami i pokryte różnej jakości graffiti, stanowią tło dla ludzkiego dramatu, który rozgrywa się tuż przed nami, na wyciągnięcie ręki. Ulica, na której znajdował się mój hotel, dziura, której nie życzyłbym największemu wrogowi, oraz inne okoliczne ulice, stanowią jeden z najbardziej dramatycznych widoków, jakie można ujrzeć w Europie, najbogatszym kontynencie globu. Chodniki zapełnione są ludźmi, którzy stracili domy, imigrantami z Afryki i Bliskiego Wschodu i narkomanami. Po zmierzchu lepiej tu nie przychodzić, chyba, że akurat masz tutaj hotel. Najbezpieczniej jest na samym placu Omonia, tuż obok wejść do stacji metra. Od położonej nieopodal siedziby greckich komunistów ciągnął akurat kolejny pochód lewicowych protestujących otoczonych przez setki biegających we wszystkie strony, uzbrojonych w długą broń, policjantów. Tuż po zakończeniu protestu, na ulicy władzę przejęły małe grupy młodych Afrykańczyków. Smutne życie toczyło się dalej. Podczas gdy w nocy turyści szybko znikają z ulic Omonii, uciekając do swoich nieopatrznie zarezerwowanych hotelu lub do innych części miasta, za dnia sporo grup odwiedza upadłą dzielnicę aby podziwiać lokalną sztukę uliczną, która pokrywa dosłownie wszystkie budynki w okolicy. Niektóre prace są prawdziwym manifestem politycznym i kulturowym wkurzonego pokolenia, inne zaś są zwykłymi aktami wandalizmu szpecącymi i tak już szpetną dzielnicę. W poszukiwaniu turystycznej utopii To bardzo subiektywna opinia, ale Ateny, w przeciwieństwie do wielu innych stolic Europy, niewiele mają do zaoferowania poza swoim wspaniałym wspomnieniem Antyku. Nawet muzeum sztuki współczesnej, miejsce, które odwiedzam, aby poczuć to, jak sztuka patrzy na rzeczywistość, pozostawało zamknięte w dniach, w których przyszło mi odwiedzić stolicę. Dzisiejsze Ateny to obecnie ogromne miasto, jednak jeszcze około 150 lat temu, była to podupadła, nic nie znacząca mieścina. Jak to się wydarzyło? Otóż od czasów antycznych, Ateny konsekwentnie padały na kolana. W 338 roku państwo-miasto utraciło niepodległości na rzecz Macedonii, później na rzecz innych władców hellenistycznych, aż w końcu na rzecz Rzymu. Po podbiciu miasta przez Sullę w 86 roku Ateny wyraźnie utraciły na znaczeniu, by potem ulec spustoszeniu przez najazd Wizygotów. Turcy panujący nad Grecją od 1458 dobili miasto zupełnie. Gdy w 1834 roku, krótko po odzyskaniu przez Grecję niepodległości, król Otton Bawarski przeniósł stolicę z Nafplionu do Aten, miasto liczyło zaledwie około 6 tysięcy mieszkańców. Co zobaczyć w Atenach? Akropol Zacznijmy od najważniejszego. Jeśli miałbym wytypować jeden solidny i dobry powód, dla którego ja przyleciałbym do Aten, to owszem, jest nim Akropol. Nie tylko było to jedyne miejsce, które szczerze mnie zachwyciło, ale także jedyna dłuższa chwila, kiedy w stolicy Grecji nie padał ulewny deszcz. Górne miasto, bo to oznacza ta nazwa, to kolebka naszej europejskiej kultury i architektury. Na wzgórzu znajdowały się głównie miejsca kultu do których wiodły Propyleje – wejściowa, reprezentacyjna część kompleksu, po prawej stronie której znajdowała się świątynia Ateny Nike. Najważniejszym obiektem kultu był zaś Partenon zbudowany pięć wieków przed Chrystusem. W jego wnętrzu znajdował się gigantycznych posąd Ateny wykonany ze złota i kości słoniowej. Położony po lewej stronie Erechtejon to z kolei świątynia poświęcona Posejdonowi i Atenie. Muzeum Akropolu Tuż u podnóża starożytnego Akropolu, zaraz obok wyjścia ze stacji metra, znajduje się nowoczesne muzeum w całości poświęcone temu niezwykle ważnemu dla calej Europy miejscu. Warto wybrać się do środka, szczególnie w dzień, w który nie dopisuje pogoda, aby poznać każdy element tego wzgórza a także, aby podziwiać artefakty umieszczone w nowoczesnych murach po to, aby chronić je od dalszych zniszczeń. Agora ateńska Po zwiedzaniu Akropolu warto wybrać się do dolnej części miasta, gdzie będziemy mieć okazje pospacerować po starożytnej agorze ateńskiej. Kiedyś wielka przestrzeń użyteczności publicznej, choć dzisiaj stanowi jedynie zbiór ruin, nadal emanuje niesamowitą energią. Aktualnie ateńską agorę dzieli się na Agorę Grecką i Agorę Rzymską. Współczesna Agora Grecka w swoim zrekonstruowanym budynku Muzeum Agory, gościła ceremonię rozszerzenia Unii Europejskiej w maju 2004. To szczególne miejsce, w którym zobaczymy zdjęcie z ceremonii podpisania traktatu rozszerzającego UE. Ci, którzy mają krótką pamięć, dzięki spojrzeniu od owo zdjęcie, mogą przypomnieć sobie kto tak naprawdę wprowadzał Polskę do Unii. I nie (uwaga spoiler), nie był to wbrew jego twierdzeniom, dzisiejszy premier RP. Agora Rzymska bywa z kolei miejscem oficjalnych, międzynarodowych wydarzeń kulturalnych odbywających się na otwartej przestrzeni terenu archeologicznego. Anafiotika Ateny potrafią człowieka zmęczyć, uwierzcie mi. W takich momentach, kiedy naprawdę nie chce się wracać do głośnych i nieuporządkowanych ulic wielkiego miasta, można w sercu stolicy Grecji, tuż pod wzgórzem Akropolu, znaleźć kawałek tego urokliwego kraju, do którego co roku zjeżdżają się tłumy. Ta oaza to Anafiotika, malutki wycinek najbardziej malowniczej dzielnicy Aten – Plaki. Niewielka „dzielnica”, która powstała krótko po odzyskaniu przez Grecję niepodległości, to dziś miejsce, w którym naprawdę można się wyciszyć. Plaka Położona tuż obok Akropolu Plaka to jedna z najstarszych dzielnic miasta. Miejsce pełne labiryntów wijących się uliczek oraz neoklasycystycznej architektury zapełnionej sklepami z pamiątkami i wykwintnymi restauracja, przyciąga rzesze turystów z całego świata. W tej części Aten warto zwrócić uwagę na miejsca, które mijamy podczas naszych turystycznych spacerów. Wiele lokali to typowe miejsca z powtarzającymi się pamiątkami, jednak raz po raz odkryć można jakąś małą, ciekawą galerię a coś, co w Atenach można upolować tanio, a czego nie znajdziemy (tanio) w innych miejscach Europy to rzeźba. I nie mówię tutaj o typowych, turystycznych odlewach, ale o małych dziełach znanych, lokalnych artystów. Warto rozejrzeć się wokół. Monastiraki Plac, na którym znajduje się mały monastyr, od niego właśnie bierze swoją nazwę. To miejsce, położone dokładnie po środku drogi ze wspomnianej wcześniej, tragicznej dzielnicy Omonia do najbardziej urokliwej – Plaki, tętni życiem przez cały dzień, a wieczorem chyba najbardziej. Tutaj pędzą tłumy, aby zrobić zakupy w wielkich centrum handlowym lub na pobliskim bazarze, ale przede wszystkim, aby eksplorować całą masę małych, przyjemnych lokali, w których zapomnieć można o troskach świata przy kieliszku mocnego ouzo. Narodowe Muzeum Archeologiczne Od ruin zaczynając, na ruinach kończąc – naprawdę warto wybrać się do Muzeum Archeologicznego. Choć sam budynek już trochę prosi się o renowację, to, co znajduje się w jego środku, to prawdziwe skarby greckiej sztuki i europejskiej dziedzictwa. Czy warto jechać do Aten? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami. Z pewnością warto, aby poznać kolebkę naszej europejskiej kultury. Warto dla samego Akropolu czy Agory. Jednak miasto samo w sobie jest, dyplomatycznie rzecz ujmując, trudne w odbiorze. Większość osób, które znam, a które intensywnie w swoim życiu podróżowały do Grecji, bardzo często przez lata nie widzieli stolicy kraju. Widzieli zaś niesamowite krajobrazy Peloponezu czy Macedonii, nie wspominając o jednych z najbardziej rajskich wysp w Europie, których Grecja posiada cały ogrom. I to być może jest klucz do poznawania Aten – przyjaźń z Grecją nie rozpoczynać od nich. Post Scriptum Jest jeden aspekt podróży do Aten, o którym z pewnością nie zapomnę. Ludzie. Począwszy od kolegów i koleżanek z pracy, którzy pochodzą z Aten oraz innych części Grecji, po tych, których spotkałem na miejscu – Grecy mają ogromne serce i są niezwykle ciepłymi, otwartymi i pomocnymi ludźmi. Wystarczy otworzyć się na rozmowę i świat ponownie staje się ciekawy i pasjonujący. A Wy jakie macie wspomnienia z Aten?
Jeśli za to ktoś lubi obcować z kulturą, może zamieszkać w Gdańsku. Wielu młodych Gdańszczan i Gdańszczanek wybiera dzielnicę Nowy Port, czy Letnica do zamieszkania. Aktualnie powstaje tam mnóstwo nowych inwestycji deweloperskich. Tak samo jak prawie w centrum Gdańska deweloperzy oddają wiele nowych mieszkań do sprzedaży.
Jak sami przyznają, ich dom jest w Warszawie, ale raj w Atenach. Marzyli o własnym kącie w stolicy Grecji, jednak zrealizowanie celu wcale nie było łatwe. „Dwa lata mieszkaliśmy w dzielnicy obok, która nazywa się Panorama Voulas, nasz dom był położony na wzniesieniu z widokiem na morze. Jeździliśmy wtedy regularnie na plażę Astir Beach, która teraz jest 200 metrów od naszego mieszkania, i wzdychaliśmy do tych budynków położonych w pierwszej linii brzegowej. Za każdym razem rozmawiałam z mężem o tym, jak wspaniale byłoby znaleźć tutaj dla nas miejscówkę. Problem polegał na tym, że jest tu raptem dziewięć budynków w pierwszej linii brzegowej, w których mieszkają rodziny z pokolenia na pokolenie, praktycznie nikt tych mieszkań nie sprzedaje. Nasze marzenie wydawało się odległe, nieosiągalne, utopijne. Ale wzdychaliśmy do tego miejsca non stop”, wspomina Ewa Chodakowska. „Rynek nieruchomości w Grecji jest skomplikowany, bo wynika z jej niezwykłego ukształtowania, które determinują morza i góry. Szalenie trudno otrzymać pozwolenie na budowę blisko morza, a wiadomo, że te tereny są najatrakcyjniejsze”, dodaje Lefteris Kavoukis. Jak wygląda ich codzienność w raju? O tym opowiedzieli Beacie Nowickiej. Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis o mieszkaniu w Grecji w wywiadzie VIVY! [...] Wasze centrum dowodzenia jest w Warszawie czy w Atenach? Pytam, bo niedawno kupiliście tam mieszkanie w najpiękniejszej dzielnicy Vouliagmeni. Ewa: Centrum zawodowe to Warszawa, ale centrum relaksu i celebrowania życia to Grecja. Całe lata marzyliśmy, żeby kupić mieszkanie na Riwierze Ateńskiej, która rozciąga się wzdłuż zacisznego wybrzeża Zatoki Sarońskiej, pomiędzy południowymi przedmieściami Aten a przylądkiem Sounion. Zatoka Vouliagmeni jest ukryta w bujnej zieleni drzew piniowych i leży u stóp pasma górskiego Hymettus, słynie z najpiękniejszych plaż. Z jednej strony masz morze i otwartą przestrzeń, z drugiej góry. Jesteśmy dokładnie na tym piaszczystym przesmyku, nazywanym Laimos, czyli szyją, która łączy Mikro Kavouri z Megalo Kavouri – Małego Kraba z Wielkim Krabem. Obok naszego domu kręta droga prowadzi do świątyni Posejdona... Zobacz też: Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis przyznają, że Ateny są ich rajem. Co myślą o Warszawie? Fot. Mateusz Stankiewicz/SameSame [...] Ewa: Kiedyś wracaliśmy z plaży, jak zawsze spoglądając tęsknie na nasze wymarzone miejsce, i Lefteris nagle powiedział: „Ja to dla nas znajdę. Nie odpuszczę. Musimy tu kiedyś mieć swój kąt”. Mój mąż jest bardzo zdeterminowany. Szukał kilka lat! Dzień w dzień przeglądał oferty biur nieruchomości, naprawdę nie przesadzam. Pewnego dnia usłyszałam krzyki dochodzące z jego gabinetu: „Mamy to! Znalazłem...”. Pobiegłam do niego: „Co masz?”. „Mieszkanie w pierwszej linii brzegowej z widokiem na wodę”. Pojechaliśmy na miejsce i okazało się, że mieszkanie znajduje się w najlepiej utrzymanym budynku. Lefteris: Wtedy zaczął się wyścig między wszystkimi chętnymi, którzy chcieli je kupić. Cały proces szukania domu trwał trzy, cztery lata. Ale od momentu, w którym go znalazłem, do momentu, w którym podjąłem decyzję „kupujemy” i zrobiłem pierwsze kroki w tym kierunku, minęło pięć dni. Po prostu mieliśmy farta. Zobacz też: Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis: „Jesteśmy trochę z różnych światów i nauczyliśmy się to szanować” Które z Was jest autorem wystroju wnętrza? Lefteris: Dzisiejszy układ domu ja stworzyłem. To było wyzwanie dla mnie i dla architekta, żeby otworzyć to miejsce. Mieszkania w budynkach w pierwszej linii brzegowej są wąskie i długie. Kiedy kupiliśmy nasze, składało się z kilku wąskich pomieszczeń. Wyburzyliśmy prawie wszystkie ściany, część ustawiliśmy w innym miejscu. Powstała otwarta przestrzeń z widokiem na zatokę. Ewa: Mój mąż rzucił pomysł trudny do zrealizowania dla architekta. Z każdego miejsca w naszym domu chciał widzieć za oknem wodę: z sypialni, salonu, kuchni, a nawet z łazienki. I dopiął swego! W łazience mamy szybę, która zmienia zabarwienie, może być mleczna lub przezroczysta, więc możesz brać prysznic z widokiem na morze (śmiech). Ja bawiłam się jakością materiałów: dominuje biel, którą podkreślają złote akcenty i marmurowe detale. Chciałam, żeby przestrzeń była jasna, czysta, minimalistyczna. W Warszawie mieszkamy na 350 metrach, do tego mamy 300-metrowy taras, w Atenach mamy 120 metrów, natomiast za oknem rozpościera się obłędny bezkres. Najpiękniejsze dzieło sztuki, które stworzyła sama natura. Po co odbierać największemu artyście należny mu zachwyt? Masz rację. Co widzisz za oknem? Ewa: Gdy siedzę na sofie, mam przed sobą bezkres wody, gdy stanę w oknie, widzę plażę, zacumowane piękne jachty, ludzi mknących na nartach wodnych, motorówkach. Po prawej stronie mam widok na Mikro Kavouri i hotel Four Seasons, po lewej na skały i jezioro położone u ich podnóża, a także na centrum Vouliagmeni z pasmem kolorowych tawern i restauracji. Nasza zatoka wygląda bardzo malowniczo. Jest duża, więc z jednej strony tętni życiem, a jednocześnie emanuje błogim spokojem. Ma wspaniałą energię, widok ludzi pławiących się w tej beztrosce działa na mnie kojąco. Czuję spokój i błogość. W Grecji potrzebuję mniej czasu, żeby odpocząć. Tutaj regenerują mnie ta obłędna przestrzeń, te widoki, zapach, te smaki, morze, przyroda... W tym błogostanie dużo łatwiej mi się skupić, pisać. Tu wena jest wszechobecna. Otwieram rano oczy i już mam pomysł na coś miłego do przekazania moim dziewczynom. Jak urządzone jest mieszkanie Ewy i Lefterisa? W co jeszcze chcą zainwestować? Jaka pamiątka ma dla nich szczególne znaczenie i jak wygląda... obraz z tysięcy wykałaczek? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszym wideo! Cały wywiad z Ewą Chodakowską i Lefterisem Kavoukisem ukazał się w nowym numerze magazynu VIVA! – już w sprzedaży! Fot. Mateusz Stankiewicz/SameSame
Przeanalizował ceny i te wypadły niekorzystnie dla stolicy Polski. że obecnie mieszka w Tajlandii, gdzie pracuje zdalnie. Spędziłem długie miesiące w Azerbejdżanie, Grecji, Turcji
środa, 15 grudzień 2010 17:41 Podczas demonstracji, które odbyły się dziś w stolicy Grecji, doszło od starć z Policją. Siódmy w tym roku strajk generalny sparaliżował życie w całym centrum Aten doszło do starć pomiędzy demonstrantami i policją. Tłum zaatakował przy pomocy koktajli Mołotowa, kamieni. Podpalono budynek poczty położony w pobliżu Parlamentu, a przed siedzibą banku centralnego rozlano czerwoną farbę. Demonstranci skandowali hasło: „Złodzieje! Wstydźcie się!”Tłum zaatakował także wychodzącego z budynku Parlamentu byłego ministra sportu Kostisa Hacidakisa. Próbował on dyskutować z demonstrantami. Ranny w głowę, polityk schronił się w jednym z pobliskich strajku wzięli udział pracownicy transportu publicznego, dziennikarze, nauczyciele, lekarze, pracownicy sądów, banków i przedsiębiorstw państwowych. Nad krajem zamknięta jest też przestrzeń powietrzna. Na transparentach niesionych przez demonstrantów widniały hasła przeciwko rządowym planom cięć w budżecie na rok przyszły oraz przeciw UE i Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. sm Zobacz także: Powrót na górę
mieszkanka stolicy Grecji ★★★ GÓRALE: mieszkają na Podhalu ★ KURNIK: mieszkają tam kwoki ★ KURPIE: mieszkają nad Narwią ★★★ WIOSKA: mieszkają w niej olimpijczycy ★★★ KAŁMUCY: mieszkają w Kałmucji ★★★ KOSZARY: mieszkają tam żołnierze ★★★ STAJNIA: tam mieszkają konie ★★★ ŚLĄZACY: mieszkają w
Tak mieszka Julia Wieniawa w apartamencie za 2 miliony. Zobacz luksusowy dom gwiazdy 2 Julia Wieniawa kocha luksus i przestrzeń. Aktorka i piosenkarka mieszka w komfortowym dwupoziomowym apartamencie na zielonym Żoliborzu. W aranżacji komfortowej
Określenie "mieszkaniec stolicy Kuby" posiada 1 hasło. Znaleziono dodatkowo 1 hasło z powiązanych określeń. Inne określenia o tym samym znaczeniu to mieszka w stolicy Kuby.
Delhi (Indie): 29 399 141 mieszkańców. Szanghaj (Chiny): 26 317 104 mieszkańców. São Paulo (Brazylia): 21 846 507 mieszkańców. Meksyk (miasto): 21 671 908 mieszkańców. W 2022 roku przyjdzie na świat 8-miliardowy mieszkaniec lub mieszkanka Ziemi. Najprawdopodobniej stanie się to w jednym z największych miast świata.
Zobacz galerię (16 zdjęć) Paulina Młynarska od kilku lat mieszka w Grecji, gdzie przeprowadziła się na stałe w 2019 roku. Swoje miejsce na ziemi znalazła na malowniczej wyspie na Morzu Śródziemnym. Zobacz, jak się urządziła w wyjątkowym domu z ukochanymi zwierzakami. Sprawdź, co radzi turystom, którzy wybierają się właśnie
. 3hkx7ksxpm.pages.dev/8073hkx7ksxpm.pages.dev/2393hkx7ksxpm.pages.dev/5493hkx7ksxpm.pages.dev/8443hkx7ksxpm.pages.dev/213hkx7ksxpm.pages.dev/8353hkx7ksxpm.pages.dev/933hkx7ksxpm.pages.dev/5803hkx7ksxpm.pages.dev/4133hkx7ksxpm.pages.dev/893hkx7ksxpm.pages.dev/803hkx7ksxpm.pages.dev/3683hkx7ksxpm.pages.dev/4923hkx7ksxpm.pages.dev/6533hkx7ksxpm.pages.dev/452
mieszka w stolicy grecji