Pochyla się w twoim kierunku – podczas rozmowy jego ciało wyraźnie wysuwa się do przodu, tak jakby próbował być jak najbliżej ciebie. Unosi brwi – bardzo subtelny sygnał, który świadczy o flircie. Rozszerzone źrenice – kiedy rozmawiamy z kimś, kto nam się podoba stają się większe. Tego zdecydowanie nie da się ukryć!
Napisała do mnie czytelniczka: „Kwiecień jest tradycyjnie miesiącem ciszy. Co roku mąż chce przeforsować majówkę u jego kolegi w Augustowie. Ja z dzieciakami mamy inny pomysł, i co z tego?”. No więc odpowiadam. „Mój mąż obraża się. Zupełnie jak dziecko – napisała do mnie czytelniczka. – Nie umie rozmawiać, ustalać kompromisów czy po prostu coś uzgodnić. Nie! Musi być tak, jak on chce. A jak nie to – foch! Trzaska drzwiami, zamyka się u siebie albo wychodzi. Tego, co ja powiem, on nie słyszy. Albo nie chce usłyszeć, albo tak usłyszy, żeby jemu było na szybko mu przechodzi. Ale niestety, w sprawach ważnych taka cisza może nawet trwać i trzy tygodnie. Kwiecień jest tradycyjnie miesiącem ciszy. Co roku mąż chce przeforsować majówkę u jego kolegi w Augustowie. Ja z dzieciakami mamy inny pomysł, i co z tego? Nawet już nie chce mi się proponować. I tak wiem, że pan mąż zamknie usta na kłódkę, przemówi dopiero, jak ja już się zgodzę na Augustów”.Mąż obrażalskiZacznę od nazwy. Żaden pan mąż. Ten mężczyzna ma zapewne imię i radzę go że w tym domu wszyscy są ważni, ale mąż jakby ważniejszy. Nie chce być w realnym kontakcie z żoną i dziećmi. Woli wymuszać swoje pomysły i obraża się jak dziecko, ale dlaczego ma dorosnąć, skoro ciszą może sobie wymusić wszystko, co chce?Ale trzeba wiedzieć, że te infantylne fochy wcale nie są tak dziecięco bezkarne. Ciche dni to bierna agresja. To wymuszanie, przymuszanie, wszystko może odbywać się pod płaszczykiem uszczęśliwiania. On wie, czego rodzinie do szczęścia potrzeba. Ano, Augustowa! Tam pięknie, tam świeże powietrze, tam kolega grilluje od rana do nocy, a że żona źle się czuje, a dzieci się nudzą, to już mniej ten sposób nikt w rodzinie nie może być sobą, bo musi odgrywać role, które on wyznacza, a raczej wymusza swoim dalej pisze, że oczywiście mąż nie tyle jest dyktatorem, co bardziej kierownikiem. Czasami na coś się zgadza, co ona wymyśli. No, łaskawca. Ale być może tylko wtedy, kiedy i jemu to w jakiś sposób pasuje?Problem w tym, że ta elastyczność decyzji nie działa w drugą stronę. Żona i dzieci muszą się zgadzać cały jak pistoletMąż gra ciszą. Foch jest jak pistolet przy skroni. Trzeba maila wyczytałam też, że małżeństwo było u psychologa w sprawie problemów z dzieckiem. I tak jakoś ona się zdradziła, że mąż to lubi sobie zafundować wszystkim ciche dni. Terapeuta zaproponował, żeby przez miesiąc bardziej uważnie komunikowali się i próbowali utrzymać dialog. Mąż potakiwał, wydawał się przejęty, a po wyjściu z gabinetu – obraza!Zasyczał: „Dlaczego mu o tym powiedziałaś?!”.Strzelił focha i nastała cisza. Do domu wprawdzie wracali tym samym metrem, ale on usiadł na końcu przerwać ciszę?Może nie przerywać. Nie wdzięczyć się na siłę. Nie przekupywać obrażalskiego, pichcąc co on lubi, na przykład. Ciche dni to rodzaj kary. Ale od ciebie zależy, czy podejmiesz pokutę. Czy będziesz pokazywała, że przeżywasz, jesteś smutna, może reagować na focha jakby go nie było. Być zadowoloną, nie skupiać się na milczącym, na zagniewanym, na obrażalskim, tylko szukać radości gdzie przymierze z dziećmi, wspólne gry i chichy, a obrażalski niech słyszy, że ta cisza, którą funduje jest jak bumerang, wraca do niego i w niego pokazać, że foch jest jak nóż, wbija nam się w plecy i cierpimy. Bo wtedy agresor jest pewny, że jego broń działa. Jest skuteczna, i dlatego właśnie będzie jej częściej poinformować obrażalskiego, że to, co on robi, to repertuar rodem z piaskownicy. Dziecięcy, a nie męski. Foch to ucieczka, zamknięcie się w dni wcale nie muszą świadczyć o konflikcie małżeńskim. To mogą być problemy, które osoba obrażająca się ma ze sobą samą. I wtedy potrzeba nie tyle terapii par, ile pracy nad sobą, żeby nie tyle lepiej się komunikować, nauczyć się dostrzegać uczucia innych, ale po prostu nie niszczyć sobie to cicha przemocIstnieją badania naukowe potwierdzające wpływ biernej agresji na których mężowie są niedostępni emocjonalnie, powtarzają, że kiedy on nic nie mówi, ja czuję się tak, jakbym nie istniała dla niego. Była nieważna. Odczuwają silne psychosomatyczne dolegliwości. Czują się obolałe, bo przecież symbolicznie ciągle walą głową w ten mur męskiej je kark, dół brzucha, mogą mieć biegunki, cierpieć na bezsenność, skoki ciśnienia związane ze stresem. Do tego dochodzi brak koncentracji, galopada myśli, stany lękowe – wszystko to nie sprzyja również aktywności milczy, ale ty przemów mu do serca. Powiedz, co czujesz, kiedy on milczy. Czuję się nieważna, opuszczona, niekochana, zastraszona, przezroczysta, karana. Twoje milczenie mnie boli. Cierpię. Kiedy nic nie mówisz, odsuwasz się ode mnie. Nie chcę tego. Czuję się narzuca dystans, który potem trudno skrócić. Po prostu może zabraknąć słów i gestów, które by zbliżyły męża i żonę do siebie, w sposób niewymuszony dla żadnej ze stron. Spontaniczny i może tak pokłócić się z mężem. Naruszyć to jego milczenie. Kłótnia pozwala się wypowiedzieć, nawet w ostrej formie. Wyrzucić gniew, żal i pretensje. I dlatego, paradoksalnie, kłócąc się nie tylko zaznaczamy swoje stanowisko, ale też zbliżamy się do dni jako powód do kłótni? Czemu nie. To może być całkiem dobra także:Czy warto być fajną żoną? OdradzamCzytaj także:Męski stres – jak sobie z nim radzić? Mężczyźni pytają, my odpowiadamyCzytaj także:Szantaż i fochy? Nic nowego! Już przed wiekami w Egipcie rodzice mieli takie problemy
1. Bądź świadomy/a i zauważ, jak się czujesz. Nieprzyjemne uczucia po spotkaniu z jakąś osobą to czerwona lampka, która powinien być dla ciebie sygnałem, że masz do czynienia z manipulatorem. Gdy zdasz sobie z tego sprawę, możesz zaplanować dalsze działania. Jeżeli zauważysz, że masz do czynienia z manipulatorem, ujawnij to
Niektórzy naukowcy twierdzą, że "milczenie mężczyzn" jest uwarunkowane ewolucyjnie: w czasie polowań na dziką zwierzynę człowiek epoki kamienia łupanego musiał swoim pomocnikom krótko i precyzyjnie przekazywać szeptem niezbędne polecenia tak, by nie spłoszyć płochliwej zdobyczy. Jego żona natomiast, strażniczka domowego ogniska, musiała mieć oczy i uszy szeroko otwarte na wszystko, co działo się wokół niej w domu (dziecko płacze, woda się gotuje) i na zewnątrz (nadchodzi burza), a poza tym chętnie wymieniała z innymi strażniczkami domowych ognisk uwagi na temat jakości jagód, korzeni i owoców, ich konserwowania i przyrządzania, używając do tego właściwej porcji słów. Istnieją też naukowcy, którzy - zabierając głos kilka tysięcy lat później - argumentują dokładnie odwrotnie: "milczenie mężczyzn" jest ich zdaniem kobiecą zemstą za te dziesięciolecia XX wieku, kiedy to pohukujący i dominujący mężczyźni nieustannie i bezlitośnie perorowali na wszystkie możliwe tematy i wygłaszali przemowy. Jak przy stoliku w męskiej knajpie, gdzie zbierali się bywalcy. Tyle, że teraz składali sobie wizyty w domach, przyprowadzając ze sobą kobiety. Te "przyprowadzone" żony mogły brać udział w rozmowie. I były z siebie dumne, że je do niej dopuszczano. Mogły zabierać głos na temat samochodów, piłki nożnej, urządzeń technicznych, ogólnej sytuacji gospodarczej i wielkiej polityki. A jeśli nie potrafiły się włączyć w te tematy albo nie miały zbyt wiele do powiedzenia, wówczas debatowali między sobą mężczyźni, a ich towarzyszki ogarniała senność. Aż w końcu żony, tłumacząc to koniecznością wczesnego wstania następnego poranka, bólem głowy czy porą odjazdu ostatniego tramwaju, doprowadzały do zakończenia męskiego wieczoru. Feminizm, który wybuchł w późnych latach siedemdziesiątych, sprawił, że kobiety zdecydowały się nie tylko zabierać głos w rozmowie, ale inicjować tematy (i to również te rzekomo "męskie", jak zawód, kariera, finanse, sytuacja na świecie, kultura, sport czy polityka), a nawet przejąć inicjatywę w rozmowie. "Prowadzenie rozmowy" może wydawać się pojęciem staroświeckim lub kojarzyć się ze sztywnymi wypowiedziami ex cathedra, jakie padają w dyskusjach uniwersyteckich. Jeśli jednak nikt - ani mężczyzna, ani kobieta - nie czuje się odpowiedzialny za to, by poruszane w rozmowie tematy interesowały wszystkich, jeśli nikt nie zwraca uwagi, by osoby nieśmiałe czy introwertyczne również zaistniały czy "odnalazły się" w rozmowie, to nie powinno nas dziwić, że niektórzy znieczulają się lekko alkoholem, a inni znowu irytująco paplają. Czy "prowadzenie rozmowy" przez kobiety rzeczywiście trafi również do mężczyzn, to znaczy, czy mężczyźni włączą się do rozmów zainicjowanych przez kobiety, w mniejszym stopniu zależy od poruszanych tematów, w większym natomiast od poziomu wykształcenia i pozycji w drabinie społecznej zajmowanej przez wszystkich uczestników rozmowy. Im prostsi i niżej stojący w drabinie społecznej partnerzy i partnerki rozmowy, tym mniej prawdopodobna się okaże dłuższa wymiana myśli między nimi. A tym bardziej prawdopodobne będą rozmowy równoległe, w obrębie jednej płci. W przedsiębiorstwach przemysłowych istnieje stanowisko szefa kadr i kierownika personalnego. W ich grubych teczkach znaleźlibyśmy objaśnienie pojęcia "kompetencja społeczna". Niektórym wystarczy, że szef wchodząc do pokoju, w którym pracują podwładni, powie "dzień dobry" i przywita się przez podanie ręki. Inni pod pojęciem kompetencji społecznej będą rozumieć chrześcijańską postawę miłości i poświęcenia na wzór Matki Teresy z Kalkuty. Jeśli jednak owo pojęcie, tak często spotykane w ogłoszeniach o pracę, miałoby na przykład znaczyć zabawianie rozmową klienta, dostawcy czy przedstawiciela firmy zmuszonego akurat czekać przez pół godziny na rozmowę z szefem, to lepiej zrobi to niejedna beztroska sekretarka niż jej sztywny szef. Jeżeli kompetencja społeczna miałaby oznaczać umiejętność wysłuchiwania skarg, otwarcia się na osoby przychodzące z problemami i wczuwania się w ich sytuację, to i w tym wypadku kobiety będą górą. Zwłaszcza, jeżeli osobą, która przychodzi z problemem, jest ktoś bardzo podenerwowany, a do tego jeszcze mężczyzna. Zdumiewająco wysoki wskaźnik mężczyzn uczestniczących w kursach kształceniowych na temat: "Rozwiązywanie konfliktów - komunikacja - prowadzenie rozmowy" zdaje się potwierdzać zarówno opisaną sytuację, jak i dużą świadomość problemu wśród mężczyzn. Lecz każdy zna wyjątki potwierdzające regułę. "Wszystko jest sprawą osobowości i temperamentu" - można by odpowiedzieć, "nie wszyscy mają ten sam talent w kontaktach z innymi i nie wszyscy są tak samo rozmowni!". To prawda. Dlaczego jednak tak się dzieje, że na jubileuszach firm, na oficjalnych przyjęciach najczęściej kobiety rozmawiają z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami? Że w życiu publicznym zaczyna być widoczny jakiś rozdział pomiędzy płciami? Nie będzie to oczywiście żaden dowód socjologiczny, lecz pouczająca może obserwacja. Twierdzenie, że dzisiaj młodzież o wiele szybciej nawiązuje kontakty z płcią przeciwną, nie jest pewne. Akurat na wszelkiego rodzaju otwartych dyskotekach, party i publicznych festynach panuje, zwłaszcza na początku, dziwny rozdział płci, któremu towarzyszy atmosfera tym większej bojaźliwości, im młodszy wiek uczestników. A dorośli? Wśród terapeutów zajmujących się problemami par są tacy, którzy twierdzą, że milczenie mężczyzn nasila się wraz ze stażem małżeńskim. Role zostały rozdane ("Mów ty, dobrze?"), zna się od lat wszystkie dowcipy ("I wtedy taksówkarz mówi do mnie... Czy czasem wam tego już nie opowiadałem?"), unika się tematów, które mogłyby stać się powodem konfliktu ("Nie zaczynaj znowu!"), a nowe, zaskakujące poglądy i argumenty odziera się natychmiast z ich nimbu nowości ("To jest przecież to samo tylko inaczej powiedziane"). "Zauważyłem, że w długoletnich związkach prawie zawsze stroną dominującą jest kobieta", pisał w cudownie lakoniczny sposób satyryk czasopisma "Die Zeit", Harald Martenstein. "Siedemdziesięcio- czy osiemdziesięcioletni małżonkowie muszą pytać, co mają ubrać i jakie do tego włożyć buty. Kobiety mówią, oni milczą. Kobiety dają wskazówki, mężczyźni je wypełniają. W rozmowach starsi mężczyźni często mówią to, co właśnie powiedziała żona. Czasem nawet powtarzają te opinie słowo w słowo i tego nie zauważają! Mam wrażenie, że kobiety zaraz przełożą sobie swych mężów przez kolano i zaczną oklepywać im plecy, żeby im się odbiło po jedzeniu - tak jak się to robi z niemowlętami".
Poświęca coś dla Ciebie. Zakochany mężczyzna będzie w stanie zrezygnować z czegoś, co na przykład sprawia mu przyjemność lub jest jakąś korzyścią dla niego, w imię miłości. Jest to bardzo ważny znak, że jest ona prawdziwa. Pokazuje Ci swoją wrażliwą stronę. Nie ukrywa swoich uczuć i emocji.
Kiedyś, kiedy słuchałem występujących w mediach polityków i pozwalałem „głęboko przejętym” ludzkimi tragediami dziennikarzom na władanie moim czasem i emocjami, doszedłem do wniosku, że tak. Że ta przysłowiowa mądrość jest jednym z najcenniejszych przykazań. Jako, że byłem w tym przekonaniu dosyć osamotniony, a cała gadająca z różnych ekranów i głośników rzeczywistość uważała zgoła inaczej, moja wiara została wystawiona na ciężką próbę. Próbę przeszedłem wówczas w swoim odczuciu zwycięsko – przewaga złota nad srebrem została potwierdzona, a ja wyłączyłem ze swojego życia większość gadających głów, jako że innego sposobu porozumienia między nami nie znalazłem. Czas jednak płynął dalej i ponownie przyszła pora na weryfikację nabytych przeświadczeń. Tym razem – zdradzę to już na wstępie - nie było tak łatwo i okazało się, że złota zasada nie może być stosowana bezkrytycznie. Czyż nie jest bowiem tak, że rozmowa sama w sobie postrzegana jest w naszym męskim świecie jako coś z trochę nie naszej bajki ? Owszem, umiemy i potrafimy rozmawiać, dyskutować, zwłaszcza zaprzęgając do boju racjonalizm, logikę i przy pomocy słów realizując postawione sobie zadania. Potrafimy naprawdę porywająco przemawiać. Jednak sama rozmowa jest dla nas jedynie narzędziem. Trafiłem niedawno na zabawne ujęcie różnicy, która w tym temacie pojawia się pomiędzy mężczyznami i kobietami. Została ona określona w ten sposób, że kobieta może przerwać rozmowę w dowolnym momencie i nie będzie z tego powodu specjalnie zestresowana. Dzieje się tak dlatego, że owa rozmowa nie miała tak naprawdę celu, do którego zmierzała. Była celem sama w sobie. To rozmowa była główną wartością, a nie wyrażane w niej treści. A najważniejsze były wyrażane w tym czasie przeżycia i emocje. W naszym, męskim świecie jest trochę, żeby nie powiedzieć całkiem, inaczej. Jeśli rozmowa już w ogóle ma miejsce, musi być „po coś” – musi mieć swój cel i sens. W związku z tym jeśli ktoś ją przerwie, cel nie zostanie osiągnięty, a rozmowa może zostać spisana na straty. Cele rozmowy mogą być różne - mogą dotyczyć planów, osiągnięć, wykonywanych zajęć, sposobów na radzenie sobie z różnymi zagadnieniami. Ogromnie kusząca jest tematyka zgłębiania zasad działania wszystkiego - od pułapki na myszy zaczynając, a na pochodzeniu i organizacji Wszechświata kończąc. O wyższości systemów Canona nad Nikonem i odwrotnie możemy przegadać całe wieki. Wszystkie te tematy mają jednak jeden, wspólny mianownik – z reguły nie dotyczą naszych osobistych problemów, wątpliwości, kłopotów, nie dotyczą emocji i tego co naprawdę przeżywamy. Dodam jeszcze, że chodzi o trudne i nieprzyjemne emocje, ponieważ radością z osiągniętych sukcesów zazwyczaj jesteśmy się w stanie podzielić. Choć i to nie zawsze. Dlaczego mężczyzna milczy Powszechnie znane są opinie tłumaczące męską wstrzemięźliwość komunikacyjną różnymi sposobami funkcjonowania kobiet i mężczyzn, utrwalonymi na drodze ewolucji. Mam na myśli fakt, że mężczyźni setki tysięcy lat doskonaląc się w polowaniu i walkach nie mogli stać się jednocześnie gadułami, natomiast kobiety odpowiadając za opiekę nad dziećmi i dbając o rodzinną wspólnotę, musiały wyspecjalizować się w dziedzinie okazywania emocji oraz komunikacji. Trudno się z takim ujęciem tematu nie zgodzić, chciałbym jednak to wyjaśnienie uszczegółowić. Dlaczego mężczyzna milczy? W moim odczuciu kluczowym czynnikiem ograniczającym intensywność komunikacji jest obawa przed okazaniem słabości. Każdy z nas, dokładnie każdy z nas, od bezdomnego z bulwaru przy Dworcu Centralnym w Warszawie poczynając, a na papieżu kończąc, ma swoje głęboko skrywane problemy, słabości i trudności, z którymi zmaga się nieraz przez całe życie. Z niektórych w ogóle nie zdajemy sobie sprawy, ponieważ są tak zagrażające i trudne, że bezpieczniejsze okazuje się ich całkowite wyparcie, niż zmierzenie się z nimi w jakiejkolwiek formie. A każde przyznanie się do trudności, to słabość, której przecież nie wolno okazywać. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z wcześniejszym wyjaśnieniem, ewolucyjnie i kulturowo jesteśmy uwarunkowani na ciągłą rywalizację, która taką otwartość wyklucza. W genach mamy zakodowany obowiązek wojowania o zdobycie, a następnie zabezpieczenie swojej rodziny. To „wojowanie” ma dzisiaj oczywiście różne wymiary, ale jego znaczenie dla mężczyzny ciągle pozostaje podobne. Jest to poczucie odpowiedzialności, które nakazuje w każdej niemal sytuacji sprawdzać się i realizować założone cele, co z definicji niesie ze sobą element rywalizacji. Zatem drugiemu mężczyźnie nie powiemy o tym, co nas boli, bo może wykorzystać to przeciwko nam, prawda? Może kobiecie? Pewnie dosyć chętnie wysłucha - co, jeśli nas później z tego powodu ośmieszy? A nie lubimy, aby ktoś się z nas śmiał, bardzo przecież nie lubimy. Zbyt jesteśmy ważni i poważni, aby do takiej sytuacji dopuścić. W związku z tym najbezpieczniejszym wyjściem wydaje się przetrzymać trudny moment w samotnym kącie, później ścisnąć pasem to co boli, aby ból nie rozchodził się zbyt szeroko i ruszyć dalej. Jeśli mimo wszystko nie daje się takiej sytuacji wytrzymać, istnieją jeszcze inne sposoby – możemy ból, strach czy smutek zagłuszyć. Możemy pójść w tango – w nowy związek, weekendową balangę, czy każde jedno uzależnienie. No bo jakoś z tym trudnym do wytrzymania stanem, który chowamy w środku musimy sobie poradzić. Inaczej trzeba byłoby zwariować. Czy takie zachowanie może dziwić ? Jak dla mnie, jest w sumie racjonalne. Zatem sprawa wygląda tak, że kiedy jest radośnie, jesteśmy w stanie rozmawiać - na wszelkie neutralne tematy, ewentualnie te związane z roztrząsaniem naszych sukcesów. Jeśli jednak trzeba byłoby mówić o sprawach dla nas trudnych, bezpieczniej jest zamilknąć. A ponieważ trudnych spraw jest całkiem sporo, gdzieś tam dochodzimy do owych siedmiu tysięcy słów dziennie (w porównaniu z kobiecą dwudziestką). Ten ewolucyjny mechanizm jest dodatkowo wzmacniany ciągle funkcjonującym społecznym przekazem, że mężczyźnie okazywać uczuć po prostu nie przystoi. Zapomnij o płaczu i użalaniu się. Mężczyzna ma być twardy i milczący – któż z nas choć czasami nie chciał być Clintem Eastwoodem, który większość kwestii komunikacyjnych załatwiał lekkim drgnięciem któregoś z mięśni twarzy lub wszystko mówiącym spojrzeniem ? Nieco sobie w tym momencie dworuję, ale nie do końca. Nie chcę dezawuować twardości Clinta i pewnego kawałka męskości, którą swoim stylem, w być może nieco przejaskrawiony sposób, symbolizuje. Tylko nie oznacza to, że mężczyzna musi być taki przez cały czas. A w szczególności przez całe życie. Albowiem tak się nie da i o ile jest czas na twardość i ukrycie swoich przeżyć za grymasem twarzy, powinien być również czas na odreagowanie, ponieważ żaden układ nie może na dłuższą metę zdrowo funkcjonować bez utrzymania choćby względnej równowagi. Tłumienie emocji powoli nas zabija Być może wszystkiego w tej materii nigdy nie zmienimy. Pewnie nie ma też takiej konieczności. Tak było i jest, że w tym akurat kawałku mamy bardziej pod górkę niż kobiety – więcej się siłujemy, więcej się stresujemy i krócej żyjemy. O ile jednak wspomniane wcześniej historyczne uwarunkowania cały czas mają na nas podobny wpływ, już jako czysty bonus obecnych czasów pojawiły się nowe okoliczności, dodatkowo działające na naszą niekorzyść. Mam na myśli totalną atomizację naszego społeczeństwa, w ramach obowiązujących trendów rozwoju społeczeństwa Zachodu. Ja już nawet nie mówię o lokalnych społecznościach, o „plemionach”, które kiedyś prowadziły zewnętrzne wojny, ale wewnętrznie były bezpieczną przystanią, jedną wielką rodziną, która była w stanie zrozumieć, wesprzeć i pomóc. Czasami nawet bez słów. Obecnie nie ma wielopokoleniowych rodzin, nie ma życzliwej „starszyzny”, u której można było znaleźć potrzebne w życiu wsparcie, nie ma „rabina”, do którego można było pójść po radę i się wyżalić, nie ma zachowanej ciągłości naszej męskiej tożsamości w postaci pozostających ze sobą w kontakcie synów, ojców i dziadków. Za cenę wygody i atrakcji wynikających z otoczenia się kolorowymi urządzeniami, skazaliśmy się na straszliwą samotność. To różni obecne czasy od całej historii ludzkości, a przecież niekorzystne zmiany cały czas postępują! Jest zatem tak, że choć realia i szczegóły techniczne się zmieniły, nasze męskie, ewolucyjne uwarunkowania, stres i jego konsekwencje wynikające z ciągłej gotowości do wykonywania zadań i brania na siebie odpowiedzialności, ciągle są w naszym życiu obecne. Różnica jest tylko taka, że zniknęła możliwość odreagowania, podzielenia się ważnymi, intymnymi wrażeniami, uzyskania wsparcia i porady. Zostaliśmy sami. Również z tymi najbardziej destrukcyjnymi emocjami - strachem, żalem, smutkiem, obawą, że sobie w życiu nie poradzimy. Tłumienie emocji nie może się dobrze zakończyć. Odkładane i niewyrażone prowadzą do różnych wariantów jednego z dwóch możliwych zakończeń – implozji albo eksplozji. Implozja, to zapadnięcie się i destrukcja jakiegoś naszego organu lub w większej skali całego organizmu. Stłumione emocje oddziałują na ciało, zaczynamy chorować. W skrajnym przypadku umieramy, choć bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest po prostu niespełnione i nieszczęśliwe na głębszym poziomie życie. W scenariuszu eksplozji zgromadzone emocje znajdują ujście na zasadzie przekłutego balonika, czyli wybuchają w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy kropla przepełnia czarę goryczy i nasza reakcja ma się nijak do jej bezpośredniej przyczyny. Ale to nie emocje z tej ostatniej sytuacji są wówczas wyrażane tylko cały ich zgromadzony zapas. W ten sposób jesteśmy na prostej drodze do czynienia destrukcji w swoim otoczeniu, co ma oczywisty wpływ również na nasze życie. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem pozostaje na bieżąco dawać możliwość ujścia emocjom. Tak, jak często robią to kobiety – rozmawiając i dzieląc się tym co przeżywają. A to jest dla nas ciągle terra incognita. Przyjaźń męsko-męska jest niezbędna jak powietrze Drugi, kluczowy według mnie powód, dla którego milczenie mężczyzny jest złym rozwiązaniem, wiąże się z potrzebą nawiązywania i utrzymywania kontaktów pomiędzy nami, mężczyznami. Przyjaźni męsko-męskiej. Zdrowych, bezpiecznych relacji, w których atmosferze możemy choć na jakiś czas ściągnąć i odłożyć na bok zbroję i maskę noszone na co dzień. Jak twierdzi wielu badaczy i znawców zagadnienia męskości, dla ogromnej większości z nas, jedną z największych życiowych bolączek jest ciągłe kwestionowanie tego, czy jesteśmy wystarczająco dobrzy. Czy wystarczająco dobrze robimy to, co robimy. Czy jesteśmy wystarczająco męscy. Potwierdzenie dające nam świadomość własnej tożsamości, pewność i siłę w działaniu, teoretycznie powinniśmy otrzymać od własnych ojców. Wiemy jednak, że nie jest to prosta sprawa, ponieważ w dzisiejszych czasach ojców często po prostu nie ma. Zostajemy zatem bez potwierdzenia własnej męskości i kompletności, a potwierdzenie takie możemy otrzymać jedynie od innych mężczyzn. Błędem jest poszukiwanie go u (kolejnych) kobiet, od własnej matki poczynając. Jeśli zabrakło na to miejsca w czasach naszej młodości, możemy jeszcze próbować „potwierdzić się” w dorosłym życiu. Wymaga to otwartości i świadomości posiadania rany, którą trzeba zaleczyć, ale przede wszystkim niezbędni są inni mężczyźni, na dodatek tacy, z którymi możemy czuć się na tyle bezpiecznie, aby ujawnić swoje głęboko skrywane wątpliwości. Muszą to być mężczyźni, którzy etap rywalizacji i stroszenia piór mają już za sobą. Jak takich znaleźć ? Nie jest to sprawa prosta, ale też nie niemożliwa. W procesie tym przydatna, żeby nie powiedzieć niezbędna, staje się umiejętność rozmawiania i wyrażania swoich uczuć i emocji. Normalny związek, normalna rozmowa o uczuciach Jest jeszcze jeden arcyważny powód, dla którego warto uczyć się rozmawiać. Rozmawiać na tak abstrakcyjne dla nas tematy jak uczucia i emocje. Staje się to absolutnie konieczne, jeśli chcemy dogadać się z kobietami. Kiedyś, kiedy nasza pozycja była dominująca i w związkach mieliśmy pozycję pozwalającą z definicji decydować o być lub nie być całej rodziny, a w szczególności swojej partnerki, taki szczegół jak wzajemne dogadywanie można było pominąć. Inne czynniki zapewniały związkom trwałość, choć z ich jakością zapewne bywało różnie. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej i wiele wskazuje na to, że stare już se ne wrati. Kobiety wywalczyły sobie niezależność i domagają się od nas partnerskiego traktowania. A partnerem nie ma jak zarządzać – zamiast tego, trzeba z nim rozmawiać. I to na dodatek rozmawiać wspólnym językiem. Czyli zaczynają się schody, bo jak już wiadomo, rozmawianie językiem kobiet, czyli językiem uczuć i emocji proste nie jest. Rzecz jasna nie jest tak, że całkowita odpowiedzialność za wypracowanie możliwości porozumienia ponosimy jedynie my, mężczyźni. Tak sobie myślę, że pragnące dobrego związku kobiety mają podobny orzech do zgryzienia, aby ze swojej strony uczyć się z nami komunikować. Wszystkiego jednak za nas nie załatwią. Jeśli zatem autentycznie zależy nam na związkach z kobietami, trzeba brać się za bary z problemem jakim jest rozmowa o sobie, o swoich prawdziwych przeżyciach i emocjach. Również tych trudnych, bo takie zawsze istnieją i ułudą jest zaklinanie rzeczywistości, aby temu zaprzeczyć. Do powyższego, trzeciego powodu zaliczam również znaczenie naszych zdolności komunikowania emocji w wychowaniu dzieci. Bywa niekiedy tak, że nawet fizycznie przebywając wśród bliskich, możemy być wyłączeni emocjonalnie z kontaktu. Właśnie wtedy, gdy zamkniemy się w świecie własnych przeżyć nie ujawniając go i tym samym nie dając do niego dostępu naszej rodzinie. Tego typu postawa może być odebrana przez dziecko jako szczególne okrucieństwo polegające na tym, że ojciec jest obecny i mógłby być „blisko” w sensie bliskości emocjonalnej, czyli z uważnością na wzajemne przeżycia, z dawaniem sobie wzajemnie czasu, zrozumienia, empatii, jednak nie robi tego z jakiegoś ważnego powodu. Najprostszym dla dziecka wytłumaczeniem takiej sytuacji jest uznanie, że ono samo nie zasługuje na uwagę i rozmowę ze swoim ojcem. Skutki utrwalenia takiego doznania są niezwykle destrukcyjne i pozostają już na całe życie. Z takiej interpretacji dziecko zazwyczaj nie zdaje sobie sprawy, co nie zmienia faktu, że przekłada się ona na jego późniejsze zachowania i relację ze światem. Jeszcze słowo o psychoterapii Cóż – mam świadomość, że niniejszy akapit może zostać potraktowany autopromocyjnie, ponieważ chcę wspomnieć o psychoterapii. Trudno mi jednak o tym nie napisać, ponieważ wciąż wiele jest w naszym społeczeństwie mitów otaczających psychoterapię, a z drugiej strony tak mocno wiąże się ona z omawianym tematem. Psychoterapia, od strony opisywanych w artykule zagadnień, to nic innego jak narzędzie do nauki kontaktowania się ze swoimi emocjami, uczuciami, rozpoznawania ich, nazywania i wyrażania. Jest to szansa na to, aby zamiast gromadzić w sobie pokłady niewyrażonych emocji, nauczyć się radzić z nimi na bieżąco, dając sobie tym samym przestrzeń i swobodę przeżywania rzeczywistości bez zbędnego bólu i obciążeń. Wracając zatem do postawionego w tytule pytania, czy milczenie mężczyzny jest złotem, odpowiadam tym razem: nie – jeśli miałaby to być jedyna życiowa postawa. Czasy zmieniły się na tyle, że bycie tylko Clintem Eastwoodem jest w konsekwencji zabójcze. Umiejętność szczerej rozmowy o uczuciach jest w dzisiejszych czasach nam, mężczyznom niezbędna. Rzecz jasna wówczas gdy chodzi o relacje z osobami, na kontakcie z którymi autentycznie nam zależy. We wszystkich innych okolicznościach sprawa pozostaje otwarta. Ja sam, w dalszym ciągu staram się nie zapominać, że mowa może być srebrem, a milczenie złotem. Jacek Czerwieniec Artykuł ukazał się w serwisie Wejdź na FORUM! ❯
4. Wykonaj jedno z poniższych zadań. Czy uważasz, że z wolnym czasem można robić to, co się chce? Napisz dłuższą pracę p w której uzasadnisz swoją opi … nię. • Napisz opowiadanie, w którym wydarzenia rozgrywają się w ciągu 53 minut. .Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-08-13 20:01:11 Ostatnio edytowany przez krrokodyll (2014-08-13 20:02:22) krrokodyll Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-13 Posty: 52 Temat: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Dziewczyny,facet milczy,bo mu nie na analizowaniu tego problemu stracilam mnóstwo czasu,niepotrzebnie. Spotkalam takiego,który dzwoni i nie muszę się już warto ...jak mu zależy to zadzwoni,znajdzie ogromne doświadczenie w tym temacie. 2 Odpowiedź przez canufeelit 2014-08-13 21:32:35 canufeelit Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-19 Posty: 144 Wiek: 20+ Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Niektórzy są po prostu zbyt uparci i dumni by się odezwać... lub byli zbyt mocno skrzywdzeni 'I am thinking of you in my sleepless solitude tonight' 3 Odpowiedź przez krrokodyll 2014-08-14 22:22:29 Ostatnio edytowany przez krrokodyll (2014-08-14 22:36:13) krrokodyll Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-13 Posty: 52 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. canufeelit napisał/a:Niektórzy są po prostu zbyt uparci i dumni by się odezwać... lub byli zbyt mocno skrzywdzenitak,ale to wyjątki !!!! I tutaj też obowiązuje zasada - jak mu bardzo zależy to przezwycięzy wszystko !.Oczywiście mam na myśli normalnych facetów a nie z zaburzeniami emocjonalnymi(skrzywdzeni,uparci,nieśmiali). 4 Odpowiedź przez Molotok 2014-08-14 22:26:40 Molotok Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-31 Posty: 40 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. LIKE! chce byc dla siebie dobra 5 Odpowiedź przez kalaa 2014-08-14 22:47:22 kalaa Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-05 Posty: 166 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. racja!też to lubie 6 Odpowiedź przez hans9123 2014-08-15 00:28:30 hans9123 Net-facet Nieaktywny Zawód: Górnik Zarejestrowany: 2013-11-13 Posty: 300 Wiek: 24 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. A mi jak zależy to utrzymuję kontakt i zadzwonię ale jak zauważy to kobieta że mi zależy to zaczyna się zabawa teściki i gierki i wtedy po 2 lub 3 spotkaniu koniec ale to może mają tak moje rówieśniczki trochę dumy trzeba mieć i nie lubię się poniżać. Jak się nie wie czego się chce, to się ma czego się nie chce? 7 Odpowiedź przez ciekawa30 2014-08-15 11:41:54 ciekawa30 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-22 Posty: 31 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. hans9123 napisał/a:A mi jak zależy to utrzymuję kontakt i zadzwonię ale jak zauważy to kobieta że mi zależy to zaczyna się zabawa teściki i gierki i wtedy po 2 lub 3 spotkaniu koniec ale to może mają tak moje rówieśniczki trochę dumy trzeba mieć i nie lubię się jak byś chciał,żeby kobieta zachowywała sie po randkach? Bo popadasz w serio napiszGdyby zainteresowal sie mną mężczyzna, który i mnie sie podoba to jestem na tak i jest mi miło,że sie mną interesuje i dzwoni. Po co jakieś gierki?:) 8 Odpowiedź przez krrokodyll 2014-08-15 15:17:50 krrokodyll Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-13 Posty: 52 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. ciekawa30 napisał/a:hans9123 napisał/a:A mi jak zależy to utrzymuję kontakt i zadzwonię ale jak zauważy to kobieta że mi zależy to zaczyna się zabawa teściki i gierki i wtedy po 2 lub 3 spotkaniu koniec ale to może mają tak moje rówieśniczki trochę dumy trzeba mieć i nie lubię się jak byś chciał,żeby kobieta zachowywała sie po randkach? Bo popadasz w serio napiszGdyby zainteresowal sie mną mężczyzna, który i mnie sie podoba to jestem na tak i jest mi miło,że sie mną interesuje i dzwoni. Po co jakieś gierki?:)Dokładnie tak jest !!!! Ja przez rok (ponad)zastanawiałam się,dlaczego facet nie setki rożnych powodów,wierzyłam w to co on mówi ....i okazało się,że równolegle ze mną miał jeszcze inną kobietę ,z którą spłodził dziecko -ha,ha,ha .dodam,że jest to ze względu na żonę a tu takie kwiatki.... 9 Odpowiedź przez hans9123 2014-08-15 18:15:43 hans9123 Net-facet Nieaktywny Zawód: Górnik Zarejestrowany: 2013-11-13 Posty: 300 Wiek: 24 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Właśnie nie wiem po co jakieś gierki ale no to co ja mam zrobić jak kobieta zaczyna grać ?? mam jej wchodzić w dupę i latać za nią ?? Po jednym spotkaniu np robi się niedostępna a ja np coś popiszę do niej ale ona widać rozmawia tak od niechcenia to urywam kontakt i zwykle po tygodniu same do mnie piszą ale wtedy ja już nie mam ochoty prowadzić dalej znajomości i tak to teraz wygląda. Ale nie wszystkie takie są trafiła się jak narazie jedna która był dla mnie idealna ale nie wypaliło. Jak się nie wie czego się chce, to się ma czego się nie chce? 10 Odpowiedź przez krrokodyll 2014-08-15 19:06:22 krrokodyll Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-13 Posty: 52 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. hans9123 napisał/a:Właśnie nie wiem po co jakieś gierki ale no to co ja mam zrobić jak kobieta zaczyna grać ?? mam jej wchodzić w dupę i latać za nią ?? Po jednym spotkaniu np robi się niedostępna a ja np coś popiszę do niej ale ona widać rozmawia tak od niechcenia to urywam kontakt i zwykle po tygodniu same do mnie piszą ale wtedy ja już nie mam ochoty prowadzić dalej znajomości i tak to teraz wygląda. Ale nie wszystkie takie są trafiła się jak narazie jedna która był dla mnie idealna ale nie naczytały się poradników pt...Jak uwieść faceta i zatrzymać 11 Odpowiedź przez 2017-04-02 20:12:58 Ostatnio edytowany przez (2017-04-02 20:14:39) Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-02 Posty: 1 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie.. 12 Odpowiedź przez Michmo 2017-04-02 23:14:07 Michmo Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-11 Posty: 563 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. hans9123 napisał/a:A mi jak zależy to utrzymuję kontakt i zadzwonię ale jak zauważy to kobieta że mi zależy to zaczyna się zabawa teściki i gierki i wtedy po 2 lub 3 spotkaniu koniec ale to może mają tak moje rówieśniczki trochę dumy trzeba mieć i nie lubię się jest tak jak napisał Hans. Mężczyźni podchodzą logicznie do relacji damsko - męskiej. Wpadła mi w oko kobieta wiec zabiegam o nią, pisz dzwonię. Problem pojawia sie gdy kobieta poczuje sie zbyt pewnie , pomyśli ze ma mnie w garści wtedy przestaje jej zależeć , troche to dziwne ale prawdziwe. Z drugiej strony żeby uniknąć tego typu zachowania u kobiety wskazane jest milczenie. Wtedy luba wpada w panikę co sie dzieje że on milczy i sama nareszcie zaczyna sie starać o kontakt. Cieżko jest o złoty środek ale uważam że zdrowo jest jak dwie strony zabiegają o kontakt ze sobą w tym samym stopniu 13 Odpowiedź przez Cassis 2017-04-03 18:19:26 Cassis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-03 Posty: 45 Wiek: 26 jeszcze :P Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Witam ,Najlepsze, że człowiek ma świadomość (brak kontaktu=nie zależy), ale mimo to potrafi sobie robić nadzieję Jak się tego oduczyć? "Z każdym człowiekiem jest już tak,że swoją drogę chciałby tu życie stroi żartyi prowadzi objazdami najciekawszych spraw." 14 Odpowiedź przez inspirationlane 2017-04-07 09:01:30 inspirationlane Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-23 Posty: 45 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i mnie dziwi sytuacja, w której kobieta na siłę analizuję milczenie faceta - na co, po co i dlaczego,a tymczasem w 99% prawda jest jedna - jak kiedyś powiedział mój dobry kolega (jakby nie było z punktu widzenia faceta): jak facet milczy, to mu nie zależy i kropka,i zakładanie, że gra w jakieś dziwne gierki (typu: jak się nie odezwę, to będzie jej bardziej zależeć) to mydlenie sobie oczu, 15 Odpowiedź przez PolnyMotylek 2017-04-07 18:28:25 PolnyMotylek Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-23 Posty: 442 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i powód jest ten sam, facet ma to gdzieś...jeśli mu zależy pisze, dzwoni, przyjeżdża. Jesli ma cię gdzieś, to zachowuje się jakby miał cię gdzieś . I tyle. 16 Odpowiedź przez Cassis 2017-04-08 19:28:24 Cassis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-03 Posty: 45 Wiek: 26 jeszcze :P Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Może musiałam to przeczytać. Pierwszy raz coś takiego poczułam do faceta i to pewnie dlatego ta iskierka nadziei się tliła (spokojnie już zgasła) Może się wypowiecie, bo ciekawi mnie Wasza opinia (miło by było przeczytać punkt widzenia Panów). Skoro ktoś nie zamierza kontynuować znajomości po co używa słów: "jak będę miał okazję to...", "musimy się wybrać...", itp. a później milczy? "Z każdym człowiekiem jest już tak,że swoją drogę chciałby tu życie stroi żartyi prowadzi objazdami najciekawszych spraw." 17 Odpowiedź przez mrbart 2017-04-08 19:51:05 mrbart Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-26 Posty: 327 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i że kobiety nie używają najpierw takich słów, a potem nie odbierają telefonów? Słowa nic nie kosztują, a długa ławka potencjalnych rezerwowych zawsze się przyda. 18 Odpowiedź przez Cassis 2017-04-08 20:12:06 Cassis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-03 Posty: 45 Wiek: 26 jeszcze :P Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. To raczej nie od płci zależy, a od człowieka. Może i słowa nic nie kosztują, ale wystawiają świadectwo o danej osobie. Chyba jestem z innej bajki ewentualnie jakaś naiwna, bo staram się nie rzucać słów na wiatr, cenię sobie szczerość. Wolę milczenie niż puste słowa. "Z każdym człowiekiem jest już tak,że swoją drogę chciałby tu życie stroi żartyi prowadzi objazdami najciekawszych spraw." 19 Odpowiedź przez MrSpock 2017-04-08 21:29:25 MrSpock Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-26 Posty: 1,387 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i się będziesz szybko angażować, to zawsze będziesz cierpieć. 20 Odpowiedź przez Cassis 2017-04-08 21:53:53 Cassis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-03 Posty: 45 Wiek: 26 jeszcze :P Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Z natury jestem nieśmiała i nieufna wobec ludzi, więc raczej mi to nie grozi (ale zapamiętam )W tym wypadku była trochę bardziej złożona sytuacja. "Z każdym człowiekiem jest już tak,że swoją drogę chciałby tu życie stroi żartyi prowadzi objazdami najciekawszych spraw." 21 Odpowiedź przez mrbart 2017-04-08 23:01:03 mrbart Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-26 Posty: 327 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Cassis napisał/a:To raczej nie od płci zależy, a od człowieka. Może i słowa nic nie kosztują, ale wystawiają świadectwo o danej osobie. Chyba jestem z innej bajki ewentualnie jakaś naiwna, bo staram się nie rzucać słów na wiatr, cenię sobie szczerość. Wolę milczenie niż puste na dzisiaj: 22 Odpowiedź przez Cassis 2017-04-09 20:46:58 Cassis Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-03 Posty: 45 Wiek: 26 jeszcze :P Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Później wielkie zdziwienie, że ludzie są inni niż na początku. Większość baśnie opowiada lepsze niż niejeden bajkopisarz. Ach te życie... Ludzie lubią je sobie komplikować. Aż strach zapytać jaka jest kolejna lekcja "Z każdym człowiekiem jest już tak,że swoją drogę chciałby tu życie stroi żartyi prowadzi objazdami najciekawszych spraw." 23 Odpowiedź przez jadzia4477 2017-04-09 21:14:18 jadzia4477 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-03-15 Posty: 11 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i mam problem od tygodnia, facet przestał się odzywac. Na moim profilu opisana jest moja historia. Gdybyś chciala zerknąć i doradzić będę wdzieczna. 24 Odpowiedź przez user94 2017-04-09 21:41:36 Ostatnio edytowany przez user94 (2017-04-09 21:48:03) user94 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-08 Posty: 27 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. krrokodyll napisał/a:Dziewczyny,facet milczy,bo mu nie na analizowaniu tego problemu stracilam mnóstwo czasu,niepotrzebnie. Spotkalam takiego,który dzwoni i nie muszę się już warto ...jak mu zależy to zadzwoni,znajdzie ogromne doświadczenie w tym widzę że mam do czynienia i natrafiłem na Eksperta. Pozdrawiam, chylę czoła A odwróćmy teraz sytuacje.... Według umowy już z początku mojego związku z dziewczyną dzwonię do niej każdego wieczoru, jakoś między 19:30 a 21:30. Telefon nie jest odbierany, nie jest tak, że zawsze oddzwania do mnie. Powiem więcej, statystycznie stosunek oddzwonionych do nieoddzwonionych telefonów jest 50/50. Teraz mówisz, że jak facet nie dzwoni to mu nie zależy(poniekąd się z tym zgadzam, bo mnie zależy, więc dzwonię) ale co z nią? Czemu nie zawsze oddzwania? Albo nie, ja nie jestem jakimś aferantem znowu,ale po mojemu jak rano widzi nieodebrane połączenie, to są takie możliwości:1) Oddzwania do mnie,2) Pisze sms np. miłego dnia 3) Tego dnia dzwoni do mnie wieczorem jako pierwsza,4) Stara się już odebrać telefonZdarza się, że przez nawet dwa miesiące żadna z powyższych opcji nie jest realizowana. O co jej chodzi? Po co te gierki? Z tego co mi mówi, to nawet przez te dwa miechy nie ma CZASU ze mną rozmawiać, nie ma nawet S I Ł aby pogadać, czy napisać sms... Ja osobiście mało co wierzę w takie wytłumaczenia, po prostu po mojemu jest to jakiś brak zainteresowania. Przecież widzi, że ma nieodebrane ode mnie i co? Nie robi to na niej jakiegoś wrażenia? No właśnie...Kolejna sprawa, jaką strategię zaleca mi Pani przyjąć wtedy gdy widzę że już kolejny raz nie odbiera i nie wykonuje żadnego z kroków przedstawionych powyżej? Mam po prostu konsekwentnie dzwonić każdego wieczoru po mimo, że ona znów nie odebrała wcześniej? No mówię, zdarza się, że dopiero po 2 miesiącach odbierze, albo zadzwoni. Po prostu jeśli jest 10 kwietnia, ja już od pierwszego kwietnia dzwonię, a rezultat ten sam- nieodebrane, nieoddzwonione, ona nie dzwoni i nie pisze jakiegoś sms, to co- 11 kwietnia.... 12....13.....14.... mam robić swoje i dzwonić dalej, aż w końcu albo jakoś się ze mną skontaktuje? Dodam, że nie dzwonię jak natręt, jeden telefon jednego wieczoru. Co z tym zrobi(odbierze/ nie odbierze, zadzwoni/ nie oddzwoni) to jej sprawa, ja nie dzwonię więcej niż raz jednego wieczoru. Wiek kobiety też podaję, jako obraz jej osobowości- 31 lat, zaś ja 23. Pozdrawiam, liczę na odpowiedź 25 Odpowiedź przez Miłycham 2017-04-09 21:47:35 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-04-09 21:50:11) Miłycham Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-05-22 Posty: 1,835 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i naprawdę lubią komplikować sobie życie 26 Odpowiedź przez user94 2017-04-09 21:53:08 user94 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-08 Posty: 27 Odp: Dlaczego facet milczy -moje rady i wsparcie. Miłycham napisał/a:Ludzie naprawdę lubią komplikować sobie życie czasem nawet straszliwie... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Kiedy milczenie zabija związek. Ciche dni na swój sposób ustalają hierarchię w związku i uczą bardzo niezdrowej komunikacji. Nie łagodzą konfliktu, choć na pozór to może tak właśnie wyglądać. Jak regularnie się powtarzają, można do nich przywyknąć i uznać, że to po prostu koszt bycia w związku.
Wszyscy to znamy: początek znajomości, kobieta rzuca powłóczyste spojrzenia, zalotnie zakręca włosy na palcu, kusi głębokim dekoltem, tajemniczo się uśmiecha. Jak gdyby mówiła: tak, bardzo chętnie dam się uwieść… Atmosfera gęstnieje, krew się burzy i nie można się po prostu doczekać, kiedy to w końcu ubrania wylądują na podłodze. A potem to już w ogóle najlepiej byłoby z łóżka nie wychodzić, bo zauroczona sobą para nie potrafi się od siebie nagle bum! Nie wiadomo dlaczego, tak znienacka, nie ma seksownych sukienek, trzepotania rzęsami i muskania po ramieniu, są za to wałki, bawełniane majtki i oddzielna kołdra. Kobiece usta przestały szeptać do ucha czułe słówka, teraz otwierają się wyłącznie po to, by oznajmić „nie kochanie, nie dzisiaj, boli mnie głowa”. Kolejnej nocy to samo. I tak mijają tygodnie, potem miesiące, wreszcie lata… Co się stało, że się odwidziało?Seks? To pułapkaStatystyki są przykre – w bardzo wielu związkach z długim stażem seks po pewnym czasie zyskuje status „obowiązku”. Niekoniecznie dla obojga partnerów, ale wiadomo, co to za frajda kochać się z przysłowiową kłodą. Za ten stan rzeczy zwyczajowo obwinia się kobiety, bo to przecież one wymigują się mitycznym bólem głowy, podczas gdy mężczyźni zawsze są gotowi do figli ze swoją nie do końca jest to prawdą, bo i mężczyznom zdarza się unikać seksu ze swoją stałą partnerką i stoją za tym przeróżne motywy, nie tylko fizyczna niemoc, ale chociażby znudzenie czy inna kochanka na się jednak utarło, że to kobiety lubią seks jakby mniej albo traktują go wyłącznie jako narzędzie. Do czego? Ano wchodzą w związki i kuszą seksem, bo pragną męża i dzieci. Chcą poprawić swój status materialny albo społeczny. Liczą na to, że zgrabnym tyłeczkiem zagwarantują sobie wygodniejsze życie. Partner nie pociąga seksualnie, ale czego się nie robi dla ochrony własnych interesów. Dlatego, gdy już kobieta swego dopnie, nie widzi powodu, by dalej bawić się w demona seksu. Zaczyna chorować na wieczną migrenę i o seksie przypomina sobie wtedy, gdy znowu czegoś prawda, że podobne motywacje nie są rzadkością, mówienie jednak, że kobiety idą do łóżka wyłącznie z wyrachowania to baaardzo grube nadużycie. Może i faceci w swojej masie myślą o seksie dużo częściej, ale większość kobiet niezwykle ceni sobie miłosne zbliżenia i raczej prowokuje, by do nich dochodziło, zamiast udawać złe samopoczucie. Więc skąd ten mit o bólu głowy?Cóż w tym przyjemnego?Nie ma się co łudzić, seks po iluś tam latach wspólnego życia nie będzie taki sam, jak na początku znajomości. Ale „inny” nie musi znaczyć „gorszy”. Co jednak ważne, nie da się podtrzymać dawnego ognia, jeśli obie strony się o to nie postarają. Nikt nie mówi, że kobiety nie mają tu niczego na sumieniu, niemniej jednak, panowie też nie grzeszą ciężką pracą na tym polu. Po jakimś czasie roku? To już nie jest ich ambicją. Wychodzą z założenia, że ich partnerki podniecają się dokładnie tak samo szybko jak oni. Albo w ogóle ich to nie interesuje, bo, mówiąc brutalnie, chcą sobie tylko ulżyć. Uwali się taki na biedną kobiecinę, posapie, podyszy, coś pościska, trzy minuty i po temacie. Zaraz po przewraca się na bok i nim żona zagai, że nie na tym polegają zdrowe relacje i jej się też jakiś orgazm należy, on już chrapie. Dziwić się, że kolejnym razem na jego propozycję nie do odrzucenia ona tylko niechętnie odwarknie?Kobietom nie przeszkadzają szybkie numerki, ale w granicach normy. Jeśli partner ogranicza grę wstępną do całusa na odczep się, coraz rzadziej udaje się mu zadrzeć żoniną koszulę. Ona udaje, że śpi, nie reaguje na zaczepki bądź odmawia, bo coś tam, coś tam. Ciężko podpalać się na myśl o wieczornym seksie, jeśli nie przynosi on żadnej satysfakcji. Pozostaje jedynie złość, że wylądowało się u boku kogoś, kto nie wie, jak zatroszczyć się o kobiece potrzeby. Lub dziwnym trafem nagle się te umiejętności nie zawsze jest złotemBrak łóżkowej satysfakcji to poważna sprawa, ale kobiety, zamiast spróbować jakoś to rozwiązać, wolą odgórnie oskarżyć siebie lub swojego kochanka. Moja wina, bo pewnie jestem oziębła, mam za wysokie wymagania, za mało daję z siebie, no generalnie coś ze mną nie tak. On winien, bo męska, szowinistyczna, egoistyczna świnia i tak rozwiązanie nierzadko jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko o tym porozmawiać, ale to okazuje się być jakimś niewyobrażalnie trudnym zadaniem. Kobieta wie, w czym problem, tyle że prędzej wydłubie sobie oko niż przyzna facetowi, o czym skrycie marzy i co jej przeszkadza u drugiej strony. I ciężko stwierdzić, dlaczego w sumie te komunikaty nie chcą jej przejść przez gardło, boi się, że wyjdzie na jakąś opętaną seksem, wyuzdaną nimfomankę czy co?Na pewno spory udział w tym ma wciąż obecne przekonanie, że o „tych sprawach” nie wypada mówić otwarcie, zwłaszcza kobietom – przecież to nie są zwierzęta! Zresztą szwankująca komunikacja w związku to temat stary jak świat. To dość powszechne, że pary nie rozmawiają ze sobą o ważnych sprawach i ten nieudany seks to nie zawsze konsekwencja męskiego egoizmu. On zwyczajnie o tym nie wie bądź zapomniał, i trzeba mu jedynie spokojnie wyznać, co leży na wątrobie. Ale nie, kobiety często lubią żyć w ułudzie, że facet czegoś tam się domyśli. Otóż nie, nie domyśli się, zwłaszcza jeśli niczym Meryl Streep po mistrzowsku odgrywamy rolę pani domu, której nic a nic nie zaognić konfliktuBywa, że kobiety wymawiają się bólem głowy, ponieważ boją się upomnieć o swoje. Pamiętają o czułych pieszczotach małżonka x lat temu i nie mogą się nadziwić, że ten ogier tak spuścił z tonu. Może i napomkną między wierszami, że brakuje dawnej namiętności i takie tam, ale nie chcą drążyć głębiej, bo jeszcze wyjdzie na jaw jakaś nieprzyjemna prawda. Dobrze wiedzą, że podczas seksu świat się może zatrząść w posadach, jako że własnoręcznie nieraz dowiodły, że są w stanie szczytować, i to intensywnie jak cholera, nie ma zatem mowy o jakiejś wrodzonej oziębłości. To dlaczego we dwójkę kończy się to rozczarowaniem?Znowu, jedynym sensownym rozwiązaniem byłaby rozmowa, ale z której strony ugryźć tak trudne zagadnienie? Nie dość, że gadanie o seksie w wielu osobach budzi skrępowanie, to jeszcze jest ten strach, że facet się jak to, ona mu bezczelnie sugeruje, że on niedostatecznie męski i sprawny? Każdy wie, jak mężczyźni są na tym punkcie przewrażliwieni, lepiej nie drażnić lwa, może się to jakoś ułoży. Niestety, najczęściej samo z siebie nic się w tych kwestiach nie układa. Co dalej? Unikanie dialogu nie rozwiązuje kłopotów w sypialni, a skoro to taka mordęga, najprościej będzie tego niefajnego obowiązku odmawiać. A to głowa, a to brzuch, a to miesiączka, a to stres, ciągle się unikanie wszelkiej czułości, żeby przypadkiem nie prowokować. Każdy milszy gest ze strony męża będzie traktowany z nieufnością, bo pewnie się łasi licząc na seks. A gdy on da w końcu za wygraną, wcale nie jest lepiej, bo od razu rodzą się podejrzenia, że ma inną. W zasadzie co się nie stanie, będzie źle. Problem ciągle narasta, bo brak udanego seksu prędzej czy później położy się cieniem także na życiu poza-sypialnianym. Ona będzie sfrustrowana, on tak pisane proząSą też i inne, bardzo przyziemne wytłumaczenia. Może i głowa nie boli, ale wykręt typu „jestem zmęczona” jest jak najbardziej prawdziwy. Kiedy człowiek ma za sobą kilkanaście godzin ciężkiej harówki w pracy i w domu, późnym wieczorem marzy jedynie o tym, by przytulić się do podusi i zasnąć snem sprawiedliwego. Żadne tam harce, na to po prostu naprawdę nie ma sił. I ochoty również, bo jak mąż jest podobnie wyczerpany, też raczej nie będzie przez godzinę bawił się w tajskiego masażystę, lecz od razu przystąpi do rzeczy, a owa rzecz się dokona w mgnieniu oka. Nie warto, serio, zawsze to kilka minut dodatkowego to nie przypadek, że niechęć do seksu niepokojąco często towarzyszy powiększeniu się rodziny. Dzieci to wielki obowiązek, na nic czasu nie starcza, ledwo można ustać na nogach, a jak w dodatku mąż niezbyt się kwapi do pomocy żonie, tym większe ryzyko, że ona powie „nie”. Nawet gdyby przebiegło jej przez myśl, że seks byłby świetnym sposobem na odprężenie, to odmówi, bo skoro wszystko jest na jej głowie, to niech on się wypcha, do miodku się nie dostanie. Kobiety rzadko kiedy potrafią zapomnieć w sypialni o urazach sprzed kilku godzin, zwłaszcza gdy niedomyślny mężulek nie okazuje żadnej skruchy. Facet oczywiście tego nie pojmuje, zamiast okazać czułość i jakoś załagodzić konflikt podsyca go własnymi pretensjami i tym samym małżeńska sypialnia zamienia się w królestwo fochów. No to raczej nie jest atmosfera do miłosnych jest i druga strona medalu. Po urodzeniu dzieci kobietom zdarza się tak zatracić w roli matki, że sugestie odnośnie seksu traktuje ona jako wysoce niestosowne. No czyś ty oszalał? Nie jesteśmy już napalonymi nastolatkami, weź się ogarnij człowieku, teraz trzeba się zajmować potomstwem, a nie bawić w kamasutrę. Kobieta po prostu czuje, że oto spełniła swój życiowy obowiązek, dalej trudzić się nie musi. Dzieci to numer jeden, potem pupilkami stają się wnuki, cała reszta schodzi na dalszy to już nawet nie partner, ale „ojciec moich dzieci”, ewentualnie „ mój stary”, w zależności od stopnia ubytku czułości. Po latach, może, przypomni się jej, że we dwójkę da się robić ciekawsze rzeczy niż przycinanie krzaczków na działce, jednak jemu po drodze również mogło się odwidzieć i teraz to on będzie się wykręcał się bólem głowy czy inną równie tajemniczą na to za brzydka„Nie chcę się kochać” nie musi oznaczać „nie mam ochoty”. Za tym może kryć się zwykłe „wstydzę się”. Seks znaczy rozebrać się, obnażyć swoje niedoskonałości, a niezadowolenie ze swojego wyglądu to dla masy kobiet chleb powszedni. Na początku dało się o tym zapomnieć, bo on wpatrzony jak w obrazek, rąk nie mógł oderwać, jednak dzisiaj jakaś dziwna w nim rezerwa. Gorzej, nie ma też dnia, by swoim zachowaniem nie dał do zrozumienia, że inne kobiety, ależ owszem, niesamowicie go pociągają. A to facet mimochodem zachwyci się piersiami Christiny Hendricks, a to wyszczerzy się zachwycony do ładnej hostessy w markecie, a to rozbłysną mu oczy na widok modelek w bieliźnie. I na dobitkę – ojej, fuj!, tak wykrzyknie widząc panią z cellulitem albo grubymi nogami. A jego biedna partnerka, stojąc przed lustrem dostrzega, jak daleko jej do Adriany Limy. Naprawdę, wystarczy drobiazg, by poczucie własnej atrakcyjności schowało się gdzieś w kącie i do głosu doszły stare, dobre kompleksy. Podjudzone przez niczego nieświadomego choćby on w momencie wygłaszania tych uwag nie miał na myśli „moja stara to paskudne próchno”, ona właśnie tak się poczuje. A skoro jej biust trochę obwisły, na brzuchu fałdka i jakiś żylak chyba robi się na łydce, to jak się tu rozebrać i zgrywać przedmiot pożądania? No jak? Kobieta się blokuje, odmownie kręci głową, nawet słysząc zapewnienia, jaka to jest piękna i że aż się chce ją zjeść. Nie ma mowy, to tylko słowa pocieszenia, bo on chce seksu, a w trakcie pewnie będzie sobie wyobrażał te seksbomby z kolorowych pisemek. Niedoczekanie!A odwrotnie? Też się zdarza. Mężczyźni notorycznie narzekają, jak to ich kobiety nie biegają po domu w szpilkach, nie czeszą się jak na galę Oscarów i nie noszą koszulek-kusicielek, ale to działa w obie strony – jeśli facet, na bakier z higieną osobistą, ubrany w poplamione dresy, rozwala się na kanapie i nie krępuje się wydawać odgłosów fizjologicznych, trudno oczekiwać, że jego partnerka będzie z podnieceniem czekać, aż położy się z tym kimś do i marchewkaJest i to najbardziej nieprzyjemne oblicze „bólu głowy”. Seks staje się walutą. Kartą przetargową. Taka kobieta ma swoją seksualną strategię – on zrobi, co każę, będzie zabawa, zbuntuje się, natrafi na pas cnoty. Baba się uprze na coś i nie ma bata, dopóki facet tego nie zrobi, ból głowy będzie się nasilał. Przyznać trzeba, to taktyka wyjątkowo skuteczna, bo mało co działa na faceta równie mocno, jak przymusowa wyprowadzka na kanapę. No, przynajmniej do czasu, aż ów nie zacznie szukać nagród u każdym bądź razie, odmowa seksu jest nauczką na przyszłość – będziesz fikał, zostanie ci porno w internecie. A że nie każdy jest w stanie ot tak poderwać inną, kara działa. I jak kobieta zobaczy, że egzekwowanie swoich „praw” jest takie proste, następnym razem sięgnie po sprawdzoną metodę. Wychowa sobie męża przez sypialnię, jeśli oczywiście on da się tak podejście do seksu jest złe samo w sobie, ale najgorsze jest to, że kobieta często wcale nie mówi, za co ta kara. Facet się wkurza, tym razem słusznie, bo skoro zbiera cięgi, to ma prawo chociaż wiedzieć za co, w końcu jak ma się poprawić, jeśli nie wie, w czym rzecz? Ale tak łatwo nie ma. Kombinuj chłopie. Może chodziło o tę kłótnię z 2011 roku? Kupiłem nie ten jogurcik co trzeba? Nie zauważyłem nowej kiecki? Nieistotne, dopóki się nie domyśli (a zwykle się nie domyśli), kobieta ma władzę. I się nią seksualnej zemsty może być też bardzo poważny, na przykład zdrada. Tyle że zdradę, czy jakąkolwiek inną podłość, albo się wybacza i się do niej nie wraca albo po prostu mówi się sobie „do widzenia” i zaczyna życie na nowo. Karcenie brakiem seksu w nieskończoność, bo on kiedyś zrobił coś łajdackiego, jest bez sensu. Nawet czort z nim, niech się drań męczy, ale dlaczego odmawiać sobie przyjemności jedynie po to, by komuś dopiec po raz setny? Chyba szkoda życia na takie mszczenie się łaskę paniJeśli jednak mężczyzna uważa odmowę seksu za szczyt podłości w domowej sypialni, nie może mylić się bardziej. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, seks na wyciągnięcie ręki potrafi być jeszcze gorszy. Jakim cudem? Że brak seksu może rozwalić każdy związek, to wie każdy. Więc co bardziej zapobiegliwe panie nigdy nie odmawiają, lecz godzą się na łóżkowe igraszki w imię wyższych celów. Znaczy – żeby on nie daje im to żadnej frajdy, po prostu zamykają oczy, udają że im dobrze, nawet sfingują orgazm, byle jak najszybciej się to skończyło. To wersja optymistyczna. W wariancie pesymistycznym partnerka robi z siebie ofiarę. Owszem, zrobi wszystko, co mąż sobie zażyczy, ale z taką miną, że aż dziw, iż jemu nic nie oklapło. Cierpiętniczo, dając do zrozumienia, jak to ona się strasznie poświęca. W rolę męczennicy wchodzi czasami tak bardzo, że nawet jak partner zaproponuje coś specjalnie dla niej, unosi się dziwnym honorem: nie, nie potrzebuję tego. Jak gdyby celowo tym brakiem swojej przyjemności chciała go ukarać, zrobić to efekt głupiej złośliwości, bo długie związki zawsze mają jakiś trudny okres, a raczej nikt nie będzie sobie robił pod górkę bez powodu. Czy to niesatysfakcjonujący seks dla świętego spokoju, czy to dwuletni ból głowy, za tym niechybnie coś złego się kryje. Wina nie musi się rozkładać po równo, ale rzadko jest tak, że jedna ze stron nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia. Szczera rozmowa rozjaśniłaby sytuację, sęk w tym, iż „na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy”. Dlaczego więc nie być tą mądrzejszą i nie wziąć sprawy w swoje ręce? Co by nie mówić, działa się wtedy także we własnym interesie..